Pressje Pressje
1759
BLOG

Wolność jako cnota, czyli przeciwko wolności negatywnej.

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 95

Konserwatyści często starają się nawiązać intelektualny kontakt z liberałami poprzez akceptację liberalnej retoryki, w tym także retoryki wolności. Uważam, że jest to strategia bez przyszłości i dodatkowo błędna, zarówno teoretycznie jak i politycznie. Stanowisko to uzasadnię najkrócej jak się da.

Podziałna wolność negatywną i pozytywną został sformułowany przez Izajasza Berlina w eseju “Dwie koncepcje wolności” pomieszczonym w zbiorze “Cztery eseje o wolności”1. Oryginalnie koncepcja ta została zaprezentowana jako inauguracyjny wykład Berlina, wygłoszony 31 października 1958 r. z okazji objęcia przez niego prestiżowej katedry Chichelle Professor of Social and Political Philosophy w All Souls College w Oksfordzie. Jest to bodajże najbardziej znany wkład Berlina do filozofii politycznej,2który z całą pewnością stanowił i stanowi podstawową inspirację dla liberalnych teoretyków wolności.

Ku mojemu zdziwieniu liberalną wizję wolności (tj. koncepcję wolności negatywnej) akceptuje obecnie wielu konserwatywnych intelektualistów, w tym m. in. prof. Ryszard Legutko . Całkiem niedawno mój klubowy kolega Maciek Brachowicz zauważył z kolei:

Wolność negatywna nie wyczerpuje znaczenia „wolności”, tu Berlin się mylił. Nie da się bogactwa wolności oddać poprzez proste określenie sfery niezależności od władzy. Ale w jednym Berlin na pewno się nie mylił; wolność negatywna, liberalna, jest tylko tym, czym jest, czyli właśnie zapewnieniem wolności od władzy [...] Wolność negatywna jest wielką zdobyczą cywilizacyjną świata zachodniego, choć nie należy jej absolutyzować, jak czynił to Berlin” (http://jagiellonski.salon24.pl/75292,index.html)

Uważam, że przyszedł najwyższy czas, by zaprzestać używania tego szkodliwego podzialu na wolność negatywną i pozytywną. Negatywną konsekwencją akceptacji tego podziału w przypadku Brachowicza jest wizja, że wolność z konieczności nie łączy się z pojęciem władzy, czyli że władza zawsze kłóci się z wolnością. Negatywną konsekwencją akceptacji tego podziału w przypadku prof. Legutki jest akceptacja pęknięcia antropologicznego na gruncie jego rozważań nad naturą wolności:

Rozbieżność [...] bierze się z nałożenia na siebie dwóch perspektyw patrzenia na naturę ludzką. Teoria uzasadniająca wolność negatywną jest indywidualistyczna, teoria uzasadniająca wolność wewnętrzną – nie. Obie teorie wykluczają wzajemnie swoje scenariusze dobrego życia i rozwoju moralnego człowieka. („Traktat o wolności”, str. 210).

Najpoważniejszym argumentem strategicznym na rzecz nieakceptowania negatywnej wizji wolności jest fakt, iż negatywni liberałowie odrzucają w całości pozytywną koncepcję wolności jako irracjonalną i sprzyjającą totalitaryzmowi. Jak zauważa Charles Taylor, definiowanie wolności jako braku wszelkich ograniczeń wydaje się współgrać z obroną wolnego społeczeństwa, albowiem na mocy takiej definicji wolności wszelkie ograniczenie jednostkowego działania (wywierane przy pomocy aparatu władzy państwowej czy innej formy przymusu społecznego) stanowi z definicji ograniczenie wolności:

Jeśli wszelkie pojęcie możliwości (opportunity-concept) jest nie do pogodzenia z teorią pozytywną, lecz jedynie ta teoria lub jakaś jej odmiana jest do pogodzenia z teorią negatywną, zatem przynajmniej w zasadzie jednym ze sposobów wyeliminowania pozytywnych teorii wolności jest twarde obstawanie za pojęciem możliwości” (What's Wrong With the Negative Liberty, str. 145)

Innymi słowy, zdaniem Taylora, liberałowie broniąc wolnego społeczeństwa, wylewają dziecko z kąpielą, ponieważ ich koncepcja wolności jako możliwości eliminuje wszelkie koncepcje pozytywne, także te nietotalitarne (a taka jest koncepcja wolności jako cnoty).

Motyw walki z totalitaryzmem był zresztą głównym powodem, dla którego Berlin opracował swoją typologię wolności. Artykuł Berlina jest w tym punkcie akurat (nieprzypadkowo) niekonkluzywny. Intelektualista ten uważał bowiem, że pojęciu wolności negatywnej odpowiada pytanie „[w] jakiej mierze jestem rządzony”, choć trudno uznać, iż chodziło mu tylko o sferę politycznego przymusu, dodawał bowiem zaraz, iż pojęcie to odnosi się także do “domeny społecznej”.

Należy wszak pamiętać, że tworzył on swoją teorię w kontekście istnienia totalitarnego systemu sowieckiego a więc dopuszczalna jest taka interpretacja, która traktuje jego teorię jako wymierzoną w ustrój typu totalitarnego. Ostatecznie bowiem, jak zauważył George Weigel, wolność od przymusu w sferze osobistej czy społecznej implikuje ograniczenie władzy państwa. Por. G. Weigel, “Two Ideas of Freedom”, http://www.eppc.org/publications/pubID.1530/pub_detail.asp

Konserwatyści akceptując retorykę liberałów otrzymują zatem jako odpłatę całkowite potępienie koncepcji pozytywnych, na osłodę uzyskując zapewnienie, iż koncepcja negatywna broni „królestwa wolności”.

Koncepcja ta wcale nie broni wolnego społeczeństwa, wręcz przeciwnia, jest to prosta droga do społeczeństwa zniewolonego. Zbigniew Rau w swojej najnowszej książce „Zapomniana wolność. W poszukiwaniu historycznych podstaw liberalizmu” (Scholar 2008) rozróżnia dwa typy wolności: wolność zdobytą i wolność otrzymaną. Pierwsza to wolność uzyskana w procesie samodoskonalenia, druga to wolność nadawana przez państwo.

Wolność negatywna wpisuje się świetnie w ten drugi typ wolności: wolności otrzymanej, wolności od przymusu, o którą nie trzeba walczyć, wolności, którą redystrybuuje państwo, ulubiony podmiot społeczny współczesnych liberałów. Jak zauważa profesor Rau:

[G]dy idzie o liberalizm współczesny, to charakterystyczna dlań koncepcja wolności jest ufundowana na filozoficznych założeniach dotyczących takich kwestii, jak procesy społeczne, prawa człowieka czy teoria umowy społecznej [...] Wszystkie [te założenia] stwierdzają, że ludzie nie uzyskują wolności w trakcie rzeczywistego procesu samodoskonalenia, lecz zostaje ona im przyznana na mocy abstrakcyjnego projektu filozficznego” (Zapomniana wolność, str. 63).

Rau argumentuje za wolnością zdobytą, przeciwko wolności otrzymanej. Moim zdaniem, powienien on również argumentować za wolnością jako cnotą, przeciwko wolności negatywnej. To bowiem cnotliwe jednostki stanowią fundament zdrowego społeczeństwa i zakładają wolnościowe instytucje, a nie liberalne „indywidua” z projektu Rawlsa, Dworkina, Nozicka i innych.

Innymi słowy, moim zdaniem, nie istnieje coś takiego jak wolność negatywna. Nie dość bowiem, iż pojęcie to posiada mglisty status ontologiczny (jak istnieje bowiem “wolna przestrzeń”), to dodatkowo okazuje się, że ową wolność (przestrzeń?) można dystrybuować (np. jako jedną z wartości dystrybuowanych przez koncepcje sprawiedliwości), a więc jest to koncepcja wiążąca nieodwołalnie wolność jednostkową z instytucją nowoczesnego państwa suwerennego.

Według mnie wolność jest cnotą. Wolność to doskonałość umysłu i woli, umożliwiająca czynienie dobra (w terminologii Richarda Flathmana, jest to wizja wolności „w pełni cnotliwej” (fully virtuous), która radykalnie przeciwstawia się wolności rozumianej jako „robienie to, co się chce”, wolność radykalnych demkratów.

Natomiast w państwach demokratycznych, które w pierwszym rzędzie za takie uchodzą, występuje zjawisko przeciwne ich interesowi, a przyczyną tego jest fałszywe zrozumienie pojęcia wolności [...] w takich demokracjach żyje każdy jak chce i „wedle swego upodobania” - jak mówi Eurypides. A przecież jest to zupełnie błędne. Nie należy bowiem uważać tego za niewolę, lecz za wyzwolenie z niewoli, jeśli się żyje wedle ustroju” (Arystoteles, Polityka, 1310a).

Historycznie rzecz biorąc, Polska odzyskała wolność dzięku ludziom cnotliwym, którzy swoją postawą i siłą ducha walczyli najpierw wolność dla siebie a następnie dla innych w ramach tzw. „równoległej polis” w sformułowaniu Vaclava Bendy. To oni byli współautorami ustroju, który gwarantuje nam obecnie wiele swobód prawnych.

By ten ustrój utrzymać, nie potrzebujemy żadnej wolności negatywnej (która nie istnieje), potrzebujemy ludzi cnotliwych oraz gwarancji prawnych typu „neminem captivabimus nisi iure victum, które będą przez tych ludzi strzeżone. Jak głosi bowiem znane amerykańskie motto (przypisywane Jeffersonowi):


Ceną za wolność jest wieczna czujność”


W przeciwieństwie do tego, liberalna wizja społeczeństwa akceptuje samodefinicję radykalnych demokratów (wolność to robienie tego, czego się chce), i chce dystrybuować im wolność przy pomocy Lewiatana, w ramach abstrakcyjnej wizji sprawiedliwości społecznej, jaką spotykamy w teoriach Rawsla, Dworkina i innych. Wizja ta prowadzi do wyeliminowania koncepcji wolności jako cnoty, a więc niszczy samodefinicję, która doprowadziła do sukcesu roku 1989. Podmienia zatem wiedzę uzyskaną przez dysydentów w ramach doświadczenia walki o niepodległość, na deformującą ją abstrakcyjną wizję filozoficzną, która wpycha nas wszystkich w ręce Lewiatana, w społeczeństwie liberalnym podającego się za dobrotliwego władcę.


Marek Przychodzeń


1I. Berlin,Cztery eseje o wolności(PWN, Warszawa 1994).

2Por. M. Ignatieff, Isaiah Berlin. A Life.(Chatto & Windus, New York 1998)



Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka